W tej właśnie chwili uderzył we mnie natłok myśli. W mojej głowie panował istny chaos. Miliony pytań błądziły w mózgu. Pytań, które nigdy nie zostaną wypowiedziane na głos...
Ta kobieta jest dobra czy zła? Gdzie my wogóle jesteśmy? Po co tu jesteśmy? Jak to możliwe, że istnieje takie miejse jak to? Czy to wogóle jest możliwe?
Miliony pytań i zero odpowiedzi.
To mnie dobija...
Nagle z zamyślenia wyrywa mnie czyjś głos. A raczej śmiech, który nie zwiastuje niczego dobrego... Niestety.
Gdyby to jeszcze był sam śmiech, to jeszcze bym to zniosła, ale stało się coś, co skutecznie odwróciło moją uwagę od tłoczących się myśli. Byłam bowiem zajęta wpatrywaniem się morderczym wzrokiem w pewnego czarnowłosego osobnika...
Który popełnił czyn niewybaczalny i skazał się na niewyobrażalne męki. Chcesz cierpieć? Proszę bardzo... Sam tego chciałeś.
Jeśli bowiem robi takie rzeczy, to nie może mu to ujść bezkarnie...
Natomiast ten o to osobnik stał sobie bezceremonialnie i nonszalancko opierał się o drzewo. Na jego twarzy widniał szyderczy uśmieszek, a w jego oczach tańczyły iskierki rozbawienia.
Niezaprzeczalnie wyglądał porażająco, ale tym razem go to nie uratuje. On pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy, że dotychczas ratowało go to, że mi się podobał...
O na ciemnego bałwana! Czy ja właśnie przyznałam się do tego, że Alex mi się podoba? Dobrze, że on nie umie czytać w myślach... Pewnie bym się wtedy spaliła ze wstydu. Zaraz, zaraz... Ta kobieta patrzy się na mnie rozbawionym spojrzeniem... Ale ona chyba nie umie cztać w myślach... Prawda?
Patrzę na nią podejrzliwym wzrokiem...
Ta tylko zasłania usta ręką i zaczyna chichotać. Posyłam jej zdziwionego spojrzenie. Zaczyna kiwać głową. Unoszę jedną brew do góry, w geście zdziwienia. Ona natomiast patrzy na mnie zrezygnowana i przytakuje.
No i pięknie, teraz moje myśli nie są już tylko moje, ale też tej podejrzanej kobiety.