Jack i Elsa

Jack i Elsa

wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 5

W tej właśnie chwili uderzył we mnie natłok myśli. W mojej głowie panował istny chaos. Miliony pytań błądziły w mózgu. Pytań, które nigdy nie zostaną wypowiedziane na głos...
Ta kobieta jest dobra czy zła? Gdzie my wogóle jesteśmy? Po co tu jesteśmy? Jak to możliwe, że istnieje takie miejse jak to? Czy to wogóle jest możliwe?
Miliony pytań i zero odpowiedzi.
To mnie dobija...
Nagle z zamyślenia wyrywa mnie czyjś głos. A raczej śmiech, który nie zwiastuje niczego dobrego... Niestety.
Gdyby to jeszcze był sam śmiech, to jeszcze bym to zniosła, ale stało się coś, co skutecznie odwróciło moją uwagę od tłoczących się myśli. Byłam bowiem zajęta wpatrywaniem się morderczym wzrokiem w pewnego czarnowłosego osobnika...
Który popełnił czyn niewybaczalny i skazał się na niewyobrażalne męki. Chcesz cierpieć? Proszę bardzo... Sam tego chciałeś.
Jeśli bowiem robi takie rzeczy, to nie może mu to ujść bezkarnie...
Natomiast ten o to osobnik stał sobie bezceremonialnie i nonszalancko opierał się o drzewo. Na jego twarzy widniał szyderczy uśmieszek, a w jego oczach tańczyły iskierki rozbawienia.
Niezaprzeczalnie wyglądał porażająco, ale tym razem go to nie uratuje. On pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy, że dotychczas ratowało go to, że mi się podobał...
O na ciemnego bałwana! Czy ja właśnie przyznałam się do tego, że Alex mi się podoba? Dobrze, że on nie umie czytać w myślach... Pewnie bym się wtedy spaliła ze wstydu. Zaraz, zaraz... Ta kobieta patrzy się na mnie rozbawionym spojrzeniem... Ale ona chyba nie umie cztać w myślach... Prawda?
Patrzę na nią podejrzliwym wzrokiem...
Ta tylko zasłania usta ręką i zaczyna chichotać. Posyłam jej zdziwionego spojrzenie. Zaczyna kiwać głową. Unoszę jedną brew do góry, w geście zdziwienia. Ona natomiast patrzy na mnie zrezygnowana i przytakuje.
No i pięknie, teraz moje myśli nie są już tylko moje, ale też tej podejrzanej kobiety.


środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 4

Patrzyłam w jego oczy. W ten głęboki ocean czekolady...
- Masz piękne oczy...-wyszeptałam nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
W odpowiedzi chłopak tylko uśmiechnął się do mnie. Matko, jaki on ma śliczny uśmiech. Mam szczęście, że siedzę, bo inaczej napewno zmiękły by mi kolana.
Z rozmarzonym uśmiechem na twarzy wpatrywałam się w jego porażające tęczówki. Po prostu się w nich rozpływałam. Mimo, że zdzwałam sobie sprawę jak idiotyczne to wygląda, to jednak nie mogłam nic na to poradzić. To było niezależne ode mnie. Bo, w końcu to nie moja wina, że był taki przystojny, prawda?
No właśnie... Zaraz, o czym ja myślę?!
Nagle zdałam sobie sprawę, że Alex coś do mnie mówi.
-...dobra?
Patrzył na mnie wyczekująco. Widać, czekał na odpowiedź.
Spojrzałam się na niego zdezorientowana.
-Co?- wyrwało mi się.
Ten tylko westchnął i spojrzał zrezygnowany.
-Nie słuchałaś mnie, prawda?- spytał.
-Yyy... No...-udało mi się tylko wykrztusić.
-Czyli, że nie słuchałaś...-zaczął, ale mu przerwałam.
-Słuchałam!-powiedziałam oburzona, bo przecież on nie musi znać całej prawdy.
Alex uniósł jedną brew i uśmiechnął się kpiąco.


sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 3

Alex podniósł klapę i zajrzeliśmy do środka. Panowały tam nieprzeniknione ciemności, a z wznętrza unosił się smród zgnilizny. Zakręciło mi się w głowie, więc zasłoniłam twarz ręką i cofnęłam się. Chłopak odwrócił się w moją stronę.
-Wszystko w porządku?- zapytał z troską.
-Ja... Tak, tak... Po prostu zakręciło mi się w głowie...- odpowiedziałam, ale mój głos nie brzmiał zbyt przekonująco.
Jego nieobecny wzrok skierował się w przestrzeń za mną. Zdziwiona przyjrzałem mu się badawczo.
-Musimy iść dalej- stwierdził po chwili.
-Co?- spytałam wyrwana z zamyślenia.
-Musimy iść dalej- powtórzył- Ten stwór nadal tu jest...
-Skąd to wiesz?- zadałam niezbyt inteligentne pytanie, ale była to pierwsza rzecz, jaka przyszła mi na myśl.
-Widziałem go przed chwilą.
Jakby na potwierdzenie jego słów, na dworze rozległ się potężny ryk, przebijający się przez inne dziwne dźwięki puszczy.
-Idziemy.- zarządził, gdy na zewnątrz  rozległ się głośny trzask.
-Ale może jadnak jeszcze trochę tu poczekamy?- spytałam niepewnie, mimo, że znałam odpowiedź.
-Nie.- odpowiedział pewnie- Musimy iść teraz, albo zginiemy.- stwierdził jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.


poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 2

Naciągam cięciwę. Lodowa strzała lśni w słońcu. Jej błyszczący, kryształowych grot pokrywa się szronem. Mój wzrok skupia się na celu. Na twarzy mam wypisane zdeterminowanie i podekscytowanie. Pozwalam moim myślom płynąć... 
Czasami mam ochotę wykrzyczeć światu, jak bardzo go nienawidzę, ale powstrzymuję się od tego. W ten sposób mogłabym się zdradzić, a nie wolno mi tego zrobić. Od 11 lat udaje mi się pozostać niezauważoną i nie mogę tego zniszczyć przez taką idiotyczną rzecz. Nie po to planowałam, zdobywałam wiedzę i uczyłam się walki, by teraz to legło w gruzach. Zbyt ciężko na to pracowałam. Mimo, że nadal jestem taka, jak przedtem to jednak coś się we mnie zmieniło. Na lepsze. Nie jestem już takim tchórzem, jak kiedyś. Posiadam również takie cechy jak lojalność i ducha walki, które miałam w sobie już od początku.
Wyłączam umysł. Zamykam oczy. Moje palce powoli zsuwają się z cięciwy. Wypuszczam strzałę. 
Słyszę świst przecinanego powietrza. Otwieram oczy. Lodowy grot przecina sam środek śnieżnej tarczy.
                                                         *******************

środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 1

Wiele razy zastanawiałam się, co by było gdyby. Co, by było gdybym nie uciekła. Co, by było gdybym stanęła do walki. Co, by było gdybym była odważniejsza...
Jednak teraz to już nie ma znaczenia. Zostałam sama. Na tym świecie nie ma już nikogo, kto byłby dla mnie ważny, lub odwrotnie. Wszystko zaczęło się od śmierci moich rodziców. Miałam wtedy zaledwie 6 lat. Później zaginęła Roszpunka. Moi przyjaciele po kolei zaczęli znikać. Jeden po drugim. Znikali w niewyjaśnionych okolicznościach. Tylko ja wiem, kto tak naprawdę porywa dzieci.  
Skąd to wiem?
Osobiście widziałam porwanie mojej siostry. Pamiętam jedynie, że strasznie się pokłóciłyśmy, a ona uciekła obrażona do komnaty. Chwilę później rozległ się trzask i przeraźliwy wrzask Ani. Pobiegłam w tamtą stronę. Zdążyłam jedynie zobaczyć, jak ciemność ją pochłania, a demoniczny śmiech rozbrzmiewał echem po pokoju. Byłam przerażona. Nie wiedziałam, co się dzieje.
Za oknem słychać było krzyki. Spojrzałam przez nie. Na zewnątrz panował haos. Koszmary zabijały ludzi. Nikogo nie oszczędzali. Potwory były wszędzie. Powietrze było przepełnione strachem i śmiercią. Nagle jedna z istot na zewnątrz spojrzała w moją stronę. Jej przeszywające spojrzenie pustych, czerwonych oczu skierowane było prosto na mnie.

czwartek, 1 stycznia 2015

Ogłoszenie + miniaturka

Tak, wiem... Jeszcze nie dodałam nowego rozdziału, ale mnie nie zabijajcie... Rozdział dodam już niedługo... Jest już prawie skończony.

WAŻNE!
Jeśli wśród was jest ktoś, kto lubi Władcę Pierścieni albo Hobbita to chciałabym, żebyście zajżały na naszego (mojego i Julietty Stępień) drugiego bloga właśnie w tych tematach.
Tu macie linka: tauriel-and-legolas.blogspot.com
Wbrew pozorom nie będzie to blog typowo o nich. Będzie to... Zresztą sami zobaczycie. Mogę wam obiecać jedynie, że będzie ciekawe.

Mam nadzieję, że zajżycie i wam się spodoba. Komentarze mile widziane ; ) .

Co jakiś czas będziemy na nim również dodawać jakieś miniaturki.

Jeśli lubicie takie klimaty to zapraszam. Zajżyjcie i napiszcie czy wam się spodobało.

Tu macie króciutką miniaturkę, właśnie w tym temacie. Będzie ona w formie zaproszenia. Swoje oceny o niej piszcie w komentarzach.


Aragornie!
Mam wielką przyjemność zaprosić Cię na Bal Karnawałowy (to wszystko wina Balina). Odbędzie się to w Ereborze (mam nadzieję, że wiesz, gdzie to jest, bo nie mam zamiaru Ci tłumaczyć) o godzinie... Wieczornej. Jeśli masz jakieś pytania, to zachowaj je dla siebie. W razie wątpliwości (w sprawie dotarcia na miejsce) zgłoś się do Saurona (ten gościu wie wszystko(co trochę mnie przeraża)). Jest on niezawodnym nawigatorem. Nawet jeśli byś się zgubił, on gdy Cię zobaczy od razu pośle za tobą hordy orków, które doprowadzą Cię na miejsce i dodatkowo dopilnują, byś się nie spóźnił. Będą Cię popędzać przez całą drogę. Jest on jednym z najmilszych istot ,jakie znam. 
Przynieś ze sobą... Nie wiem co, bo nigdy nie byłem na balu.
Mam nadzieję, że przyjdziesz.
                
                                                 Podpisano,
                                          Gimli, syn Gloina

PS Obowiązkowo przynieś zatoczki do uszu. Mamy karaoke (da da da dam).



Polecam,
Anonimowy Thorin, syn Thraina, syna Throra
Król pod Górą
pod pseudonimem Thorin Dębowa Tarcza.