Jack i Elsa

Jack i Elsa

środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 4

Patrzyłam w jego oczy. W ten głęboki ocean czekolady...
- Masz piękne oczy...-wyszeptałam nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
W odpowiedzi chłopak tylko uśmiechnął się do mnie. Matko, jaki on ma śliczny uśmiech. Mam szczęście, że siedzę, bo inaczej napewno zmiękły by mi kolana.
Z rozmarzonym uśmiechem na twarzy wpatrywałam się w jego porażające tęczówki. Po prostu się w nich rozpływałam. Mimo, że zdzwałam sobie sprawę jak idiotyczne to wygląda, to jednak nie mogłam nic na to poradzić. To było niezależne ode mnie. Bo, w końcu to nie moja wina, że był taki przystojny, prawda?
No właśnie... Zaraz, o czym ja myślę?!
Nagle zdałam sobie sprawę, że Alex coś do mnie mówi.
-...dobra?
Patrzył na mnie wyczekująco. Widać, czekał na odpowiedź.
Spojrzałam się na niego zdezorientowana.
-Co?- wyrwało mi się.
Ten tylko westchnął i spojrzał zrezygnowany.
-Nie słuchałaś mnie, prawda?- spytał.
-Yyy... No...-udało mi się tylko wykrztusić.
-Czyli, że nie słuchałaś...-zaczął, ale mu przerwałam.
-Słuchałam!-powiedziałam oburzona, bo przecież on nie musi znać całej prawdy.
Alex uniósł jedną brew i uśmiechnął się kpiąco.




-Tak? To o czym mówiłem?
-No... Tego... Mówiłeś o...-zaczęłam się jąkać, bo zupełnie nie wiedziałam, co powiedzieć.
Ten tylko pokręcił głową z zażenowania i wstał.
-Gdzie idziesz?- zapytałam spanikowana- Nie zostawiaj mnie! Gdzie idziesz?!
Panika w moim głosie narastała z każdą chwilą. Nie chciałam, żeby mnie zostawiał samą. Nie chciałam, żeby mnie zostawiał. Nie chciałam, żeby mnie opuszczał.
- Idę sprawdzić, czy tu jest bezpiecznie...- powiedział niby spokojnie, ale w jego głosie dało się wyczuć zdenerwowanie.
- Idę z tobą.- oświadczyłam i próbowałam podnieść się z ziemi.
- Nie- odpowiadział gwałtownie.
Popatrzyłam na niego zdezorientowana.
- Muszę pobyć chwilę sam...- powiedział już spokojniej- I przemyśleć parę spraw...- dodał zmęczonym głosem.
Chwilę później, już go nie było. Odszedł spokojnym krokiem w głąb czarnych czeluści pieczary.
Ja w tym czasie siedziałam na ziemi i myślałam o tym, co mu się stało i dlaczego tak zareagował...
                                                               **************
Godzinę temu ruszyliśmy w dalszą drogę.
Chłopak cały czas milczał, a jego wzrok był przepełniony smutkiem i cierpieniem. Próbowałam jakoś rozładować atmosferę, ale to nic nie pomogło. On nadal był smutny, a mnie to dobijało.
Przed nami, na końcu tunelu świeciło się jakieś światło. Z każdym krokiem przybliżało się coraz bardziej. Przyspieszyłam kroku. Alex nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Poczułam się urażona.
Dlaczego on nie chce ze mną rozmawiać? Co ja mu takiego zrobiłam?
Szłam dalej, nie zważając na to czy czarnowłosy za mną idzie czy nie.
Okazało się, że to światło biło z ogromnej pieczary. Była to kamienna grota, wykonana z jakiejś rudawo-piaskowej skały. W środku znajdowało się mnóstwo małych jezior i wodospadów. Wszystko to było rozmiarów większych od dorosłego człowieka, więc dużo mniejsze niż w rzeczywistości. Od każdego źródełka biła jakaś kolorowa poświata.
Podeszłam do jeziorka na końcu groty. Było ono największe i biła od niego różowa poświata. Woda była błękitna i czysta, ale o dziwo nie przejrzysta. Nie można było zobaczyć tego, co się w niej znajduje. Było to trochę dziwne...
Podniosłam z ziemi kamień i ruciłam nim o idealnie płaską powierzchnię wody. Odbił się dwa razy, po czym zanużył się w jej odmęty. Ciekawe jak bardzo tu głęboko?
- Nie mąć wody...- usłyszałam ostrzegawczy głos Alexa za sobą.
Aż podskoczyłam z przestrachu. Nie spodziewałam się tego. No, bo przecież nie odzywał się do mnie przez dłuższy czas, a teraz liczy, że go posłucham?
O nie... Mój drogi, tak nie będzie...
Schyliłam się po drugi kamień i rzuciłam nim tylko po to, by zrobić mu na złość.
Nie powiem, trochę się tego obawiałam, bo dotąd wszystkie jego ostrzeżenia sprawdzały się i tak naprawdę żyję jeszcze tylko dzięki Alexowi... Ale za nic się do tego nie przyznam...
Odetchnęłam z ulgą. Nic się nie wydarzyło.
Jednak moje szczęście nie trwało zbyt długo...
Woda zaczęła bulgotać, a po chwili coś zaczęło się wyłaniać z głębi...
Cofnęłam się przestraszona. Miałam nadzieję, że Alex mnie obroni... Znowu...
Ale jakież było moje przerażenie, gdy cofnęłam się, a jego nie było.
Zostałam sama.
W moich oczach można było zobaczyć czyste przerażenie.
-Dlaczego go nie posłuchałam? Dlaczego musiałam postawić na swoim? Dlaczego jestem jestem taka głupia? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego...- moje gadanie zaczynały mnie już denerwować.
-Cały czas tylko dlaczego. Przestań się, dziewczyno nad sobą użalać i zacznij wreszcie działać! Gadam do siebie... To trochę niepokojące...- byłam zdenerwowana na siebie.
To nie jest normalne... Chociaż... Może... To zależy...
W wodzie rozbłysło jakieś światło. Pochyliłam się nad nią.
Po chwili poczułam, że coś mnie do niej wciąga.
Próbowałam się jej przeciwstawić, ale niestety mi się nie udało...
                                              **************
To dziwne... Niby wpadłam do wody, a jednak wcale nie jestem mokra... To trochę podejrzane...
Spróbowałam się podnieść, ale zrobiło mi się słabo. Już miałam upaść, ale podtrzymały mnie czyjeś silne ramiona.
- Hej... Żyjesz?- powiedział chłopak niepewnym głosem.
- Alex?- zapytałam, bo obraz przed oczami mi się rozmazywał.
- Tak, księżniczko... To ja.- delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy.
To jest właśnie jeden z tych momentów, gdy wiem, że się rumienię, ale nic z tym nie mogę zrobić. Zamierzałam, więc po prostu zakryć twarz rękami.
Gdy już miałam to zrobić, moje dłonie zostały powstrzymane przez dłonie Alexa.
- Nie chowaj się.- stwierdził przyjaznym głosem- Ładnie wyglądasz, gdy się rumienisz.- dodał po chwili z uśmiechem.
Spojrzałam mu w oczy myśląc, że zobaczę w nich kpinę, ale jakież było moje zdumienie, gdy zobaczyłam w nich szczerość.
Jeszcze bardziej się zaczerwieniłam. Chłopak cicho się zaśmiał.
Oskarżycielsko wskazałam na niego palcem.
- To wszystko twoja wina.- powiedziałam z poważną miną, ale w moich oczach kryło się rozbawienie.
- Elsa... Ja... Przepraszam za tamto... Poniosło mnie. Nie powinienem się tak zachować...- powiedział i spuścił wzrok na ziemię.
- Nie rozmawiajmy już o tym...- stwierdziłam z delikatnym uśmiechem.
Przytuliłam go. Nie tylko dlatego, że chciałam mu udowodnić, że mu wybaczyłam, ale też dlatego, że sama tego potrzebowałam. Mój nastrój sto razy bardziej poprawiło też to, że on też mnie przytulił. Byłam w siódmym niebie.
- Gdzie my jesteśmy?- to pytanie zawisło w powietrzu niczym złowieszcze fatum.
Rozejrzałam się po okolicy. Miejsce, w którym się znajdowaliśmy niewiele różniły się od tego, w którym przed chwilą byliśmy. Tu również było kilka jeziorem, ale było ich mniej,a wodospadów nie było wogóle.
Nagle woda w źródełkach niebezpiecznie zabulgotała, a z głębi zaczęły się wyłaniać jakieś kształty.
Z odmętów wynurzyły się jakieś postacie. Były to różne istoty, z których rozpoznałam parę kształtów. Były tam na przykład minotaury, centaury czy satyry. Nie zabrakło wśród nich także elfów czy wróżek. Wodne nimfy chlapały się wodą w strumieniu, a drzewne wychylały się zza kamiennych filarów i przypatrywały się nam z ciekawskimi minami. Ich badawcze spojrzenia przeszywały mnie na wylot. Zewsząd dochodziły różne śmiechy, śpiewy i okrzyki pełne radości.
To miejsce aż tętniło magią. Było napełnione szczęściem i radością.
Nagle  cały gwar ucichł. Wszyscy zamarli, a po chwili zaczęli się kłaniać.
Każdy patrzył z trwogą i szacunkiem w moją stronę. Zdziwiło mnie to. Nagle jednak dostałam olśnienia.
- Ktoś stoi za mną, prawda?- spytałam, ale sama się już domyśliłam odpowiedzi.
Odwróciłam się i natychmiast opadła mi szczęka. Dosłownie...
Przede mną stała piękna kobieta, od której biła delikatna, biała poświata.
Na jej widok zaparło mi dech w piersiach. W moich oczach można było dostrzec zachwyt. Zerknęłam w stronę Alexa, ten jednak nie wydaje się być zdziwiony i oczarowany jej widokiem.
Patrzy na nią tak... Normalnie... Tak jak na mnie.
To o czym właśnie pomyślałam ucieszyło mnie, ale też trochę dotknęło...
Chociaż... Może mam jeszcze jakieś szanse...
Znowu Popatrzyłam na kobietę. Była naprawdę piękna.
Jej złote włosy układały się w delikatne fale i spadały długimi kaskadami po plecach. Miała oliwkową cerę i orzechowe oczy. Miała na sobie białą suknię do kostek, a na nogach złote trzewiki.
Promieniowała od niej biała poświata.
- Witajcie, moi drodzy. Co was tu sprowadza?- powiedziała nieznajoma i popatrzyła na nas podejrzliwie.
- My...-zacięłam się.
No pięknie... Teraz to się popisałam...
- Szliśmy tunelem i dotarliśmy tutaj.- odpowiedział zdawkowo chłopak.
- Nie powiesz mi nic więcej?- spytała i zalotnie zatrzepotała rzęsami.
- Nie sądzę, żeby to było konieczne...- odpowiedział buntowniczo, a jego spojrzenie wskazywało na to, że nie ma zamiaru zdradzić więcej niż trzeba.
Myślałam, że ona się obrazi albo coś, ale ona tylko uśmiechnęła się serdecznie i popatrzyła na nas przyjaźnie.
- Szczerze mówiąc, to jestem pod wrażeniem...- powiedziała i pokiwała głową z uznaniem- Zawsze, gdy odwiedzali mnie jacyś goście... Hmm... Płci męskiej, to kończyło się na tym, że wystarczyło jedno moje zalotne mrugnięcie, a oni już mi mówili wszystko, co wiedzieli... Jesteś wyjątkowy. Masz niesamowicie silną wolę. Domyślam się, że nie jesteś zwykłym człowiekiem...- stwierdziła, patrząc prosto w oczy Alexa.
Ten jedynie skinął głową w geście podziękowania. Miał zamyśloną minę i nieobecny wzrok.
- Chodźcie za mną.- powiedziała i ruszyła w stronę tunelu, którego wcześniej tu nie zauważyłam.
Dziwne...
Szliśmy przez ciemny i długi tunel... Znowu...
Po dłuższym czasie kobieta zatrzymała się.
- Dotarliśmy do końca tunelu.
Jednak wbrew moim oczekiwaniom, na końcu znajdowały się jakieś wrota z dziwnymi symbolami.
- Co to jest?- szepnęłam do czarnowłosego.
- Runiczne Wrota.
- Co?- spytałam zdezorientowana.
- Runiczne Wrota prowadzą zawsze w jakieś magiczne miejsca. Jednak każde wrota prowadzą w jakieś jedno, określone miejsce...- powiedział i z zaciekawieniem się nim przyglądał.
Drzwi jak drzwi. Nie ma w nich nic szczególnego. Jedyne co w nich niezwykłe, to te dziwne znaczki, które są na nich wyryte. No cóż... Przynajmniej według mnie...
Kobieta zaczęła wymawiać słowa w jakimś dziwnym języku. Chwilę później przyłożyła ręce do wrót i zamknęła oczy. Jej dłonie  zaświeciły się na żółto, tak jak następnie zrobiły to runy.

Runiczne Wrota stanęły przed nami otworem.
Złotowłosa przeszła przez nie, po czym zaprosiła nas jednym ruchem ręki. To, co tam zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Otaczał nas piękny, zielony las pełen zwierząt i roślin. Magiczna atmosfera, która panowała w tym miejscu była niezwykła. Wodospad z krystalicznie czystą wodą spływał do dosyć małego jeziorka. Niedaleko płynął strumień, przy którym bawiło się mnóstwo magicznych istot. Ten las bowiem zamieszkiwały stworzenia fantastyczne.
W powietrzu wirowały śliczne, małe wróżki i zapierające dech w piersiach, kolorowe ptaki. Oprócz tego było tu też wiele innych wspaniałych rzeczy, których nie umiałam opisać słowami.
Nagle kobieta w białej sukni rozłożyła szeroko ręce i z uśmiechem krzyknęła:
- Witajcie w Podziemiu!

------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział dedykuję Juliettcie Stępień i Wiktorii Kot, które jako jedyne skomentowały moj poprzedni rozdział. ; )

7 komentarzy:

  1. Czekaj...to ta kobieta jest zła czy dobra? I gdzie jest mój Jackuś ;-;?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za dedykację :*
    Rozdział świetny ^^
    A gdzie Jack? Gdzie Jack? Ja chcę Jacka! :D
    I czekam na nexta, pa!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za dedykację :P
    Co do rozdziału, to uśmiałam się jak nigdy! Tak bardzo chichoczący Elz! Hahahahahahhaha!!!
    Czekam na nexta i na pojawienie się wiesz kogo ;)
    Nie, nie chodzi mi o Jack'a xDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście, że wiem... ; )
      Tak bardzo Elz i jego "wielka inteligencja"...
      Jeśli wiesz, o co mi chodzi ; )
      Nadal zastanawiam się nad imieniem ( wiesz kogo ).
      Mam dylemat...
      Jeszcze tylko 2 tygodnie!!! ( do wiesz czego XD )

      Usuń
  4. Chcę tam trafić i sama zobaczyć. Pięknie piszesz. Zaciekawiłaś mnie swoja historią i polubiłam twój styl pisania. Naprawdę mogę wymienic na palcach jednej ręki blogi, które odpowiadają mi stylem.
    Dużo weny i zmrożone pozdrowienia!!

    OdpowiedzUsuń