Jack i Elsa

Jack i Elsa

wtorek, 21 lipca 2015

Rozdział 6

Znajdujemy się w ogromnej bibliotece. Otacza nas wielki labirynt składający się z książek. Przyjemny zapach pergaminu wypełnia moje płuca. Pewnie mało osób wie o tym, że ja… Kocham książki! Mogłabym czytać cały dzień i by mi się to nie znudziło…
Taka już moja natura.
Alex patrzy na mnie rozbawiony. Pewnie muszę wyglądać komicznie z rozdziawioną buzią
 i szeroko otwartymi oczami, przepełnionymi zachwytem.
Ja się tym jednak nie przejmowałam. Liczy się to, co dzieje się tu i teraz.
Moje szczęście nie miało granic. Ale czemu tu się dziwić… Tu jest pełno książek!!!
Szliśmy dalej, a ja coraz bardziej promieniałam szczęściem. Cieszyłam się jak małe dziecko, które właśnie dostało upragnionego lizaka. W pewnym momencie zaczęłam nawet podskakiwać i podśpiewywać sobie pod nosem.
Chłopak patrzył na mnie jak na wariatkę, ale szczerze mówiąc to wcale mu się nie dziwię. To musiało naprawdę dziwnie wyglądać.

wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział 5

W tej właśnie chwili uderzył we mnie natłok myśli. W mojej głowie panował istny chaos. Miliony pytań błądziły w mózgu. Pytań, które nigdy nie zostaną wypowiedziane na głos...
Ta kobieta jest dobra czy zła? Gdzie my wogóle jesteśmy? Po co tu jesteśmy? Jak to możliwe, że istnieje takie miejse jak to? Czy to wogóle jest możliwe?
Miliony pytań i zero odpowiedzi.
To mnie dobija...
Nagle z zamyślenia wyrywa mnie czyjś głos. A raczej śmiech, który nie zwiastuje niczego dobrego... Niestety.
Gdyby to jeszcze był sam śmiech, to jeszcze bym to zniosła, ale stało się coś, co skutecznie odwróciło moją uwagę od tłoczących się myśli. Byłam bowiem zajęta wpatrywaniem się morderczym wzrokiem w pewnego czarnowłosego osobnika...
Który popełnił czyn niewybaczalny i skazał się na niewyobrażalne męki. Chcesz cierpieć? Proszę bardzo... Sam tego chciałeś.
Jeśli bowiem robi takie rzeczy, to nie może mu to ujść bezkarnie...
Natomiast ten o to osobnik stał sobie bezceremonialnie i nonszalancko opierał się o drzewo. Na jego twarzy widniał szyderczy uśmieszek, a w jego oczach tańczyły iskierki rozbawienia.
Niezaprzeczalnie wyglądał porażająco, ale tym razem go to nie uratuje. On pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy, że dotychczas ratowało go to, że mi się podobał...
O na ciemnego bałwana! Czy ja właśnie przyznałam się do tego, że Alex mi się podoba? Dobrze, że on nie umie czytać w myślach... Pewnie bym się wtedy spaliła ze wstydu. Zaraz, zaraz... Ta kobieta patrzy się na mnie rozbawionym spojrzeniem... Ale ona chyba nie umie cztać w myślach... Prawda?
Patrzę na nią podejrzliwym wzrokiem...
Ta tylko zasłania usta ręką i zaczyna chichotać. Posyłam jej zdziwionego spojrzenie. Zaczyna kiwać głową. Unoszę jedną brew do góry, w geście zdziwienia. Ona natomiast patrzy na mnie zrezygnowana i przytakuje.
No i pięknie, teraz moje myśli nie są już tylko moje, ale też tej podejrzanej kobiety.


środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 4

Patrzyłam w jego oczy. W ten głęboki ocean czekolady...
- Masz piękne oczy...-wyszeptałam nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
W odpowiedzi chłopak tylko uśmiechnął się do mnie. Matko, jaki on ma śliczny uśmiech. Mam szczęście, że siedzę, bo inaczej napewno zmiękły by mi kolana.
Z rozmarzonym uśmiechem na twarzy wpatrywałam się w jego porażające tęczówki. Po prostu się w nich rozpływałam. Mimo, że zdzwałam sobie sprawę jak idiotyczne to wygląda, to jednak nie mogłam nic na to poradzić. To było niezależne ode mnie. Bo, w końcu to nie moja wina, że był taki przystojny, prawda?
No właśnie... Zaraz, o czym ja myślę?!
Nagle zdałam sobie sprawę, że Alex coś do mnie mówi.
-...dobra?
Patrzył na mnie wyczekująco. Widać, czekał na odpowiedź.
Spojrzałam się na niego zdezorientowana.
-Co?- wyrwało mi się.
Ten tylko westchnął i spojrzał zrezygnowany.
-Nie słuchałaś mnie, prawda?- spytał.
-Yyy... No...-udało mi się tylko wykrztusić.
-Czyli, że nie słuchałaś...-zaczął, ale mu przerwałam.
-Słuchałam!-powiedziałam oburzona, bo przecież on nie musi znać całej prawdy.
Alex uniósł jedną brew i uśmiechnął się kpiąco.